sobota, 12 marca 2016

Rozdział 7

Podchodzimy pod drzwi od mojego mieszkania. Wyciągam z torebki klucze i otwieram je.
 -Dziękuje za miły wieczór. Może wejdziesz?
  -Nie ma sprawy bardzo dobrze się bawiłem. Wiesz nie będę zawracał ci głowy przed jutrzejszym weselem-stoimy przed otwartym mieszkaniem.
 -Jak chcesz. To do zobaczenia –daje mu całusa w policzek i patrzę w jego oczy.
 - Przepraszam. Wbijam się w jego usta i obejmuje szyję rękoma. On łapie mnie za uda i wnosi do sypialni. Ściągam z niego kurtkę i wszystkie części garderoby, lecz i on nie pozostaje mi dłużny. Zostajemy w samej bieliźnie i nie odrywamy się od siebie. Całuje mnie po brzuchu ku szyi i ustom. Wplątuje palce w jego włosy i paznokcie w umięśnione plecy. Kładę rękę na jego klatce piersiowej i czuję szybkie bicie jego serca. Obracam się co sprawia, że leżę na nim. Obejmuję jego twarz i dokańczam co zaczęliśmy.

Powoli otwieram oczy i patrzę się w sufit. Dopiero po kilku sekundach orientuję się, że nie leżę w moim łóżku sama i wcale też nie z Cześkiem. Odwracam głowę w stronę Karola i widzę, że jeszcze śpi. Patrzę, więc na zegarek i widzę, że zostało mi jeszcze 30 minut do budzika. Próbuję zasnąć, ale nie mogę. Cały czas myślę o tym co się właśnie dzieje.  Patrząc na Karola widzę, że otwiera oczy i od razu się do mnie uśmiecha.
-Dzień dobry – mówi przeciągając się.
-Dzień dobry? Jak możesz być taki spokojny? – pytam podenerwowana.
-To jaki mam być? – uśmiecha się.
-No ja na przykład jestem na siebie zła. Wiesz mam takie zasady, że nie idę do łóżka z facetem, z którym znam się od bardzo niedawna, ale to przecież nic zrobić coś wbrew sobie, spoko – mówię, kiedy to on ucisz mnie.
-Jula spokojnie. Oboje wiemy, że tego chcieliśmy a poza tym zasady są po to żeby je łamać – patrzymy się na siebie.
-Cholera on nic nie rozumie – obracam się na plecy.
-To mnie uświadom – śmieje się nie wiem z czego.
-Chyba się w tobie zakochałam głupku.
-To źle – podnosi głowę i znowu na mnie patrzy. Od odpowiedzi ratuję mnie budzik, który właśnie dzwoni. Wyłączam go i otulam się kołdrą.
-Muszę już wstawać – odpowiadam i kieruję się do łazienki.
-Julka odpowiedz mi proszę – krzyczy za mną.
-Muszę iść się zbierać.

Weszłam właśnie pod prysznic i próbuję nie słyszeć tego co mówi do mnie Karol. Ciepła woda spływa po moim ciele razem z pianą. Wychodzę z kabiny i wycieram się w ręcznik. Zakładam na siebie szlafrok i niepewnym krokiem opuszczam łazienkę.
-Pozwoliłem się porządzić i zrobiłem nam śniadanie i kawę – mówi, kiedy widzi mnie w drzwiach kuchni.
-Dzięki – posyłam w jego stronę uśmiech, otwieram szafkę wyciągam z niej szklankę i napełniam ją do połowy sokiem grejpfrutowym.
-Możemy wrócić do naszej rozmowy? – pyta.
-Do jakiej rozmowy? – udaję, że nie pamiętam.
-Julka…
-No co? Dobra wiesz już, że nie lubię mówić o uczuciach a już tym bardziej o miłości. Dotąd ona dla mnie nie istniała a jednak…
-Dla mnie też, ale z dnia na dzień chyba zaczynam rozumieć czym naprawdę jest – podchodzi do mnie.
-I jeszcze mi powiedz, że od tego dnia, kiedy pierwszy raz się zobaczyliśmy – próbuję rozładować atmosferę.
-A co ty nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? – pyta.
-Nie?
-A widzisz ja tak i mówię ci, że nasza do takich należy – odpowiada po czym delikatnie mnie całuję.
-Kawa nam ostygnie – przerywam nam i ruszam w kierunku stołu.
-Mogę zrobić nową – łapię mnie za nadgarstek.
-Tak, ale ja przez to nie wyrobiłabym się na umówioną może pamiętasz, idę dzisiaj na wesele – uśmiecham się.
-Już myślałem, że spędzimy razem super dzień – marudzi.
-Nawet gdybym nie szła to byśmy nie spędzili, bo pewnie poszłabym dzisiaj do pracy a później pojechałabym pewnie do rodziców, więc nie jest ci pisane – siadam na krześle obok Cześka.
-Dnia z tobą nie spędzę, ale przynajmniej spędziłem noc – szepcze mi do ucha.
-Głupek – odpowiadam cicho, ale na tyle żeby jednak słyszał.
-Może i głupek, ale szczęśliwy, że cię oswajam.
-Małego Księcia czytałeś ostatnio, że tak cytatami walisz? – pytam biorąc pierwszy łyk kawy.
-Nie??? – śmieje się, więc wiem, że kłamie.

Jemy razem śniadanie przez co zupełnie tracę poczucie czasu.
-Musisz spadać, bo nie wyrobię się  informuję go myjąc po nas naczynia.
-Wyganiasz mnie? – pyta podając mi talerze.
-Yyy… tak – odpowiadam.
-Zapamiętam sobie. A tak na serio to już spadam.

Po wyjściu Karola nie zwlekam i od razu idę do łazienki. Widok w lustrze mnie nie zadowalał, więc szybko, ale dokładnie robię to co konieczne. Należę do tych kobiet co bez problemu potrafią np. zrobić staranny makijaż czy ładną fryzurę. Dzięki temu nie muszę wydawać pieniędzy na kosmetyczki. Po pokręceniu włosów i ułożeniu w taki sposób jak sobie to zaplanowałam kilka dni temu kieruję się w stronę toaletki, aby tam zrobić makijaż. Robię to co zawsze, ale dodaję jednak trochę zmian. Staram się żeby był on niecodzienny.

 Kiedy kończę pracę nad prawym okiem i porównuję je aby były takie same nie zauważam żadnych pomyłek w nałożeniu cieni kończę już cały makijaż. Psikam się swoimi ulubionymi perfumami i pakuję je do torebki.  Przeglądam się kilkakrotnie w lustrze kiedy słyszę, że mój telefon dzwoni. Wyciągam go z torebki i odbieram.
-Zośka, hej – mówię.
-No hej, co robimy dzisiaj? – pyta.
-Yyy, to ja nic ci nie mówiłam? Dzisiaj i jutro nie ma mnie w Warszawie – informuję ją.
-Aha dobrze wiedzieć. To co takiego ciekawego będziesz robić przez ten weekend i pytanie z kim. Pewnie z Karolem – śmieje się.
-Nie, nie z Karolem z Mateuszem – odpowiadam.
-Z kim? – pyta zdziwiona.
-Z Mateuszem na pewno go kojarzysz.
-Kojarzę go bardzo dobrze – zmienia to głosu.
-Jedziemy na wesele – przerywam ciszę między nami.
-Nie mam czasu gadać, kończę papa – nie dość, że mi przerywa w środku zdania to kończy szybko rozmowę w tajemniczy sposób, co się dzieje z tymi ludźmi.

Pakuję karmę Czecha i jego ulubioną zabawkę, bo przez moją nieobecność zamieszka sobie u pani Basi. Zawieziemy go kiedy będziemy jechać, bo to po drodze. Widzę po nim, że wcale tego nie chce bo pląta mi się pod nogami i łazi za mną krok w krok.  Kiedy jestem już na pewno gotowa słyszę, że do drzwi ktoś puka. Wiem, że kimś tym na pewno jest Mateusz. Poruszając się odważnym krokiem w dość wysokich bytach idę otworzyć.
-Wow. Wyglądasz ślicznie – odpowiada na mój widok.
-Cześć i dziękuję. Starałam się żeby tak to wyglądało – witam się z nim i czuję od niego mocną woń perfum.
-Powiem tylko, że ci wyszło – uśmiecha się do mnie.
-Jeszcze raz dziękuję – zamykam za nim drzwi po wpuszczeniu go do środka. 
-Ja tylko zabiorę Czecha i możemy wychodzić – odpowiadam zamykając okno w kuchni.
-Spokojnie nie musisz się spieszyć, pomogę ci – proponuję.
-Dziękuję, znowu – uśmiecham się.
-Daj spokój to ja dziękuję, że w ogóle ze mną idziesz przez to nie wyjdę na pokrakę przed całą rodziną – mówi.
-Trzeba sobie pomagać.

Jesteśmy już pod blokiem pani Basi, gdzie pod moją nie obecność zamieszka Czesiek. W drodze proszę żebym nie spotkała się z Karolem. W sumie to nie wiem dlaczego, po prostu nie chcę. Mateusz uparł się, że pójdzie ze mną i mimo protestów nie uległ. Teraz to już tym bardziej nie chcę spotkać się z Karolem. Potem będzie mi docinał, ja już go znam. Wchodzimy do budynku i jak na razie nie spotkaliśmy siatkarza, dzwonię dzwonkiem po czym drzwi zostają otwarte i widzimy w nich panią Basię.
-Dzień dobry – witam się z nią a następnie Mateusz całuję jej dłoń.
-Julka co to za młodzieniec? – pyta uśmiechając się.
-Kolega z pracy – informuję przez śmiech.
-Bardzo przystojny kolega z pracy – dodaje starsza pani.
-Dziękuję – Mateusz się zawstydził i lekko zaczerwienił.
-Dobra daj Julka tego Kocurka i zmykajcie – mówi patrząc na przestraszonego Cześka.
-Jeszcze raz dziękuję i myślę, że to nie żaden problem – żegnam się z kotem.
-Jedźcie już, bo się jeszcze rozmyślę – uśmiecha się.
-Dobrze, dobrze to do zobaczenia – odpowiadam i znikamy za drzwiami mieszkania pani Basi.
-Przemiła kobita – mówi kiedy otwiera mi drzwi prowadzące na zewnątrz.
-Tak wiem – śmieje się po czym słyszę dobrze mi znany głos za mną.
-Ja to mam szczęście – mówi Karol na nasz widok po czym w myślach mówię sobie, że ja na pewno nie.
-Cześć – odpowiada Mateusz.
-Cześć. Pięknie wyglądasz – szepcze mi do ucha i niegrzecznie zlewa Mateusza.
-Sorry Karol, ale musimy już iść i tak jesteśmy już spóźnieni – łapię Matusza za rękę i ciągnę w stronę jego samochodu.

-Okej – odpowiada niezadowolony z tego widoku. 

_________________________

Jest tam kto? Po raz kolejny przepraszamy Was, że są tak duże odstępy czasu od poprzedniego rozdziału, ale staramy się jak możemy :* Pozdrawiamy i całusy dla Was 
Olivia & Victoria 

piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 6

Moi znajomi dobrze wiedzą, że należę do konfliktowych osób, ale dobrze wiedzą też, że jeśli coś obiecuję to zawsze dotrzymuję słowa. W tym przypadku tez nie mogło być inaczej. Jest dzień przed weselem, na które idę razem z Mateuszem. Mimo, że dostałam mało czasu na przygotowanie się do niego wyrobiłam się w samą porę. Wszystko mam już kupione, a rzeczy czekają, aż je ubiorę. Aktualnie czekam na Karola. Ma odwiedzić mnie, bo jutro nie będziemy się widzieć i w niedziele też, bo zostajemy na poprawiny. Po naszym ostatnim pocałunku nic się nie zmieniło. Przynajmniej ja nie dostrzegam zmiany. No możemy tutaj nie mówić o tym, że wyłączam się na chwilę i wracam po kilku minutach lub, że nie umiem skupić się w drobnych sprawach. To się przecież nie liczy. Kiedy znowu u nim myślę siedząc na kanapie z wyobraźni wyrywa mnie dzwonek do drzwi. Podchodzę do lustra a potem do drzwi i przekręcam kluczyk. Ku mojemu zdziwieniu widzę w drzwiach Mateusza. Nie zamknę mu teraz drzwi przed nosem, więc wpuszczam go do środka. Wiem, że może być nieprzyjemnie, kiedy razem będą w jednym mieszkaniu, ale są dorośli.
-Cześć, co ty tu robisz? – pytam witając się z nim całusem w policzek.
-Cześć, przyszedłem ci powiedzieć, że zaszła mała zmiana – przerywam mu.
-Nie mów mi teraz, kiedy ja wszystko ogarnęłam, że nie jedziemy – odpowiadam.
-Nie, musimy wyjechać godzinę wcześniej. Godzinę temu dzwonił do mnie Kuba i powiedział, że chce nas widzieć wcześniej, bo planują jakieś rodzinne zdjęcia przed uroczystością – mówi, kiedy przerywa mu pukanie do drzwi.
-Przepraszam, otworzę – odpowiadam pokazując na drzwi.
-Tak, jasne – kiwa głową i uśmiecha się.
-Oo Karol – mówię zakłopotana, ponieważ wiem, że oni za sobą nie przepadają.
-Oo Julka – odpowiada śmiejąc się i dając mi buziaka w policzek.
-To co może pójdziemy do salonu? – pytam, kiedy między nami rozlega się cisza.
-My się chyba jeszcze nie znamy – mówi z grzeczności Mateusz.
-No ja cię bardzo dobrze znam, ale Karol jestem – odpowiada dziwnym tonem.
-Tak ,a skąd możesz coś o mnie wiedzieć, taki sławny jak ty to ja nie jestem – patrzą się na siebie.
-Może się czegoś napijecie? – chcę przerwać to wszystko.
-Nie, dzięki. Chciałem ci tylko tyle powiedzieć i już zmykam nie będę mu nic komplikował to byłoby mało męskie – śmieje się do niego – Napiszę ci później dokładnie co i jak, trzymaj się i do jutra – odpowiada i całuję mnie w policzek po czym jak nigdy mnie przytula.
-Pa Mateusz – przypomina o swojej obecności Karol.
-Pa Karol – odpowiada a ja odprowadzam go do drzwi.
-Dzięki, że odpuściłeś – mówię szeptem.
-Daj spokój, do jutra – wychodzi a ja wracał do Karola, który patrzy się na mnie wzrokiem takim jak nigdy.
-Spóźniłem się, ale chyba nie zauważyłaś – mówi ściągając kurtkę.
-Tak masz rację, nie zauważyłam – odpowiadam patrząc na niego –Napijesz się czegoś?
-Może kawy – po krótkim rozmyślaniu daje odpowiedź.
-W takim razie ja tez się z tobą napiję.
-Po co przyszedł? – zapytał po odłożeniu kurtki na wieszak.
-Mateusz? Przyszedł mi powiedzieć, że musimy wyjechać wcześniej nuż planowaliśmy – nie wiem dlaczego mu się tłumaczę.
-Czyli o której?
-O 11, dlaczego ty mnie tak o wszystko wypytujesz? – pytam patrząc na niego.
-Będziesz musiała się przyzwyczaić, że ja często zadaję pytania – odpowiada podchodząc do mnie i opierając się o blat kuchenny.
-A dlaczego będę musiała?
- Bo mam kolejne pytanie, a w zasadzie to propozycję – informuję uśmiechając się do mnie.
- Zamieniam się w słuch.
-Wyjdziemy gdzieś dzisiaj wieczorem?
-To zależy gdzie? – Karol coraz bardziej mnie zaskakuję.
-Może na jakąś kolację?
-Spoko, ale myślisz o jakiejś restauracji, bo ja to strasznie mam ochotę na coś z Macdonalda – mówię śmiejąc się z siebie.
-Jak dla mnie super, możemy iść tam – odpowiada.
-A o której, bo jest już 16 coś a chcę być na jutro wyspana?
-Możemy iść chodźmy i zaraz  - odpowiada patrząc na zegarek.

-To wypijmy kawę, ja się przebiorę, bo w dresach i bluzie nie pójdę i będziemy mogli iść – odpowiadam przygotowując nam napój. 

Po wypiciu kawy zostawiam Karola samego z Cześkiem a ja idę coś na siebie założyć. Stoję chwilę przed szafą. Ostatecznie wybieram ostatnio zakupione spodnie, koszulkę, która w połowie określa mnie, kardigan i kieruję się do łazienki. Słysze jak Karol rozmawia z kotem co wywołuję na mojej twarzy uśmiech. Po spleceniu włosów w warkocza i przebraniu się z moich ulubionych dresów w obcisłe rurki wychodzę z łazienki. 
-Jestem gotowa, możemy wychodzić - oznajmiam zakładając na lewą rękę zegarek. 
-Pa kocie, jeszcze kiedyś się pobawimy - żegna się z Cześkiem głaszcząc go po łepku , sięga po swoja kurtkę i podaje mi moją.
-Dzięki, pa Czesiek i proszę zachowuj się i nie bałagań - mówię do kota, kiedy on ociera się o moją nogę.


Właśnie kończymy jeść to co nie zdrowe, ale jednak tak bardzo dobre. Jest już 19, więc jeszcze nie tak źle. Dam radę jeszcze o wczesnej godzinie wrócić do domu i wyspać się na jutro. 
-To co robimy teraz? - pyta mnie kiedy wychodzimy.
-Myślałam, że już wracamy - odpowiadam patrząc na niego zdziwiona, że ma jeszcze jakieś plany.
-No co ty, nie będziemy się widzieć jutro i pojutrze, więc nie masz wyjścia.
-Ja to mam ochotę na spacer. Chodźmy pieszo, proszę cię - staję przed nim zatrzymując go. 
-Nie jestem zwolennikiem spacerów, ale niech ci będzie - odpowiada i uśmiecha się do mnie.


Cieszę się, że udało mi się wyciągnąć go na spacer.Coraz bardziej lubię spędzać z nim czas. Nie należę do osób, które przywiązują się do kogoś. Mam grupkę znajomych z którymi zazwyczaj przebywam i nie lubię jej powiększać. On jest jednak wyjątkiem. Ma coś w sobie, że mimo mojego charakteru potrafi mnie na czas kiedy jestem z nim całkowicie zmienić. 
-Nie wierzę w to - mówię na głos.
-W co? - pyta nie wiedząc o czym myślałam, kiedy między nami panowała cisza.
-Nie ważne - odpowiadam.
-No powiedz - nalega.
-Ale to nic takiego, takie moje rozmyślenia.
-A o czym myślałaś? - pyta bez skrupułów - Szczerość za szczerość jeśli chcesz? 
- No dobra, ale ty zaczynasz - odpowiadam po czym zatrzymujemy się przy jednej z ławek i siadamy na jej oparciu.
-Okej, skoro sam to zaproponowałem muszę z tego jakoś wybrnąć - śmieje się.
-Ej ma być szczerze - uderzam go w ramię. 
-Dobra. Teraz na poważnie - przestaje się śmiać i zmienia ton głosu -Ja nie zamierzam tobie tak łatwo odpuścić. Jestem bardzo cierpliwy, ale też bardzo uparty, zaczęłam i muszę na czymś skończyć i albo skończę jako ktoś ważniejszy dla ciebie albo będę wielkim przegranym - pierwszy raz w moim życiu zdarzyło mi się, że nie wiem co mam powiedzieć. 
-Pierwszy raz zdarzyło mi się, że nie wiem co powiedzieć - ocieram dłoń o dłoń - Całkiem szczera, okej. Sklejając moje rozmyślenia w jedną całość mogę powiedzieć, że wiem już co ze mną się dzieje. Po prostu ty się dziejesz. Myślę o tobie i nie mogę przestać, ale z drugiej strony blokuje mnie to, że ja na razie nic nie chcę, nie chcę związku i nawet jeśli miałby być on zawarty z tobą - wypowiadając ostatnie słowa patrz w głąb jego oczu.
-Ale na razie nie oznacza, że w ogóle, prawda? - łapie mnie za rękę.
-No nie, ale Karol nie zrozum mnie też źle, ja dwa razy byłam kimś na chwilę i może nie widać tego po mnie, ale ja już tak nie chce, pewnie dlatego jestem taka jaka jestem - tłumacze się.
-Julka ty będziesz rozdawała karty, ja jak nigdy będę się podporządkował. Ty tez mnie zmieniasz na bardziej łagodniejszego i to też jest dla mnie niezrozumiałe - posyła mi uśmiech poprawiając kosmyk włosów spadający mi na prawe oko - To co idziemy dalej? 
-Tak, ale najpierw mnie pocałuj - mówię zatrzymując go. Patrzymy na siebie, kiedy to on robi to o czym mu powiedziałam tak jak nikt dotąd. Czuję jak moje zimne policzki goreją i robią się coraz bardziej czerwone, ale tym razem nie z zimna. To już chyba z miłości. 

_________________________

My już jesteśmy a wy? Tak wiem rozdziały miały pojawiać się co tydzień, ale w tej sytuacji, która zaistniała po prostu nie było to możliwe. Więcej zdradzać nie będziemy. Lepiej piszcie czy się Wam podoba <3 Walentynki za nami dlatego trochę romantyzmu nie zaszkodzi. Właśnie jak wy spędziłyście walentynki? Piszcie co myślicie o tym krótkim, ale myślimy, że dość ciekawym rozdziale :* Zapomniałybyśmy dziękujemy za wyświetlenia i liczymy na więcej :* Całusy dla Was
Olivia & Victoria 

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 5

Po spacerze z Karolem ponownie wracamy do galerii. On po swój samochód, a ja idę, bo jestem umówiona z Zośką do kina. Idziemy śmiejąc się i żartując. Lubię jak mnie rozwesela, jak mówi mi swoje śmieszne sytuacje z życia, a ma ich naprawdę sporo.
-Przedstawić cię Zośce? – spytałam, kiedy wchodzimy do galerii.
-Z wielką chęcią ją poznam – powiedział i jeszcze przez chwilę dotrzymywał mi towarzystwa.
-Muszę ci powiedzieć, że cieszę się, że przyszedłeś dzisiaj do mnie i rozweseliłeś mi dzień, dziękuję – powiedziałam, gdy dochodziliśmy do sklepu, gdzie pracuję Zośka.
-Ty za coś dziękujesz? – spytał śmiejąc się.
-Trochę mnie już znasz. Masz rację ja nie za często dziękuję, częściej czegoś chcę – przyznałam.
-Ale jak pierwszy raz cię zobaczyłem, wtedy przed blokiem wydawałaś mi się inna – powiedział.
-Bardziej łatwa? – zapytałam z ciekawości.
-Nawet przez chwilę tak o tobie nie pomyślałem – mówił podenerwowany.
-No przecież wiem, za grzeczny jesteś – oznajmiłam poprawiając mu koszulę, którą miał na sobie.
-Wcale, że nie. To ty mnie tak zmieniasz – oburzył się.
-Ja? Przecież ja nie mam wpływu na tak dużego mężczyznę – śmiałam się.
-Uwierz mi, że masz – pokiwał głową i uśmiechnął się do mnie.
Dochodzimy już powolnym krokiem do sklepu, w którym miałam zobaczyć się z Zośką, ona jednak wyszła mi naprzeciw i spotkaliśmy ją zaraz przed schodami.
-Ile można na ciebie czekać? – pyta na mój widok.
-Tyle ile to będzie konieczne. Karol to jest Zośka. Zośka to jest Karol – przedstawiłam ich.
-Miło mi cię poznać – odpowiedział Karol podając jej rękę na przywitanie.
-Siema, mi również. Ile ty masz wzrostu, kurcze strasznie wysoki jesteś – mówiła patrząc na niego z uśmiechem na ustach.
-Są wyżsi – oznajmił po czym uśmiechnął się pod nosem.
-To co Karol dzięki ci za dzisiaj, aha i sorry, że zepsułam ci plany dotyczące tego pocałunku, ale ja tak już mam. Znowu ci dzisiaj dziękuję, ja nie wiem co się ze mną dzieje – popatrzyłam na Zośkę, która poprawiała sobie włosy.
-Daj spokój to nic takiego – odpowiedział i pocałował mnie w policzek na pożegnanie – Zadzwonię do ciebie późnej, ok?
-Ok – odpowiedziałam a on pożegnał się z Zośką i poszedł w swoim kierunku. 
Siedzimy już w sali kinowej. Nie ma już dużo ludzi, ale to nawet i lepiej. Nie lubię, kiedy w kinie jest tłoczno.
-A teraz jak mamy chwilę to kto to jest i skąd go znasz? – spytała patrząc na mnie.
-Ale, że Karola? – spytałam nie pewnie.
-No tak – przytaknęła.
-Uderzyłam go drzwiami kilka dni temu jak wychodziłam z bloku i tak go poznałam – streściłam.
-Ty to zawsze masz szczęście – odpowiedziała.
-No wiem – kończymy już rozmowę, kiedy widzimy jak kończą się reklamy i zaczyna film.

Jestem już w domu. Film był dobry, ale widziałam lepsze. Właśnie kończę brać prysznic, kiedy słyszę mój dzwonek. Przypominam sobie, że Karol obiecał mi, że do mnie zadzwoni. Zakładam na siebie ręcznik i i odbieram telefon.
-Obudziłem cię? -  pyta, gdy słyszy mój głos.
-Nie, właśnie kończę brać prysznic – odpowiadam.
-Wiem, kiedy zadzwonić – śmieje się.
-Bardzo śmieszne – odpowiadam – Co tam u ciebie Karolku?
-A u ciebie Juleczko? – wspominałam jak nie lubię, kiedy tak się do mnie mówi.
-Tylko nie tak, mówiłam ci – odpowiadam.
-Dobra, mam dla ciebie propozycję, a w zasadzie mi nie możesz odmówić. Może wpadniesz jutro do mnie? Jeszcze u mnie nie byłaś, więc pomyślałem, że może cię zaproszę.
 -Wiesz co jutro muszę iść do pani Basi, więc może ja o 12 będę w waszym bloku, a gdzieś o 13 ty podejdziesz pod drzwi pani Basi i pójdziemy do ciebie- odpowiadam poprawiając ręcznik.
-Ok, dobra to do jutra i dobranoc.
 -Dobranoc.
 Budzę się słysząc dzwonek telefonu. Przecieram oczy i sięgam po urządzenie leżące na szafce nocnej. -Halo?- odbieram i mówię zaspanym głosem.
-Cześć Julka, Mateusz z tej strony. Obudziłem cię? Przepraszam…
 -Nie, spoko i tak muszę wstawać, a o co chodzi?
 -Sorry, że tak z rana, ale bałem się, że masz plany na dzisiaj. Chciałem się spytać czy chciałabyś ze mną iść na wesele mojego kuzyna?
 -Yyy…. -Jeśli nie to zrozumiem- słyszałam smutek w jego głosie.
-Nie bardzo chętnie się wybiorę z tobą tylko kiedy jest?- nie miałam nic przeciwko tej propozycji.
 -W tą sobotę. Wiem, że późno ci to mówię, ale wahałem się czy mam cię zaprosić, bo myślałem, że odmówisz- smutek przerodził się w entuzjazm.
-Okej, dam radę coś przyszykować. Dziękuje za zaproszenie i obmówimy szczegóły jutro w pracy, dobra?
 -Spoko i to ja dziękuję, że się zgodziłaś. Papa i do jutra.
-Paaa.
Powoli zwijam się z łóżka i wchodzę do łazienki, wykonać poranną rutynę.

 Później idę do kuchni i przygotowuję śniadanie, które zaraz spożywam. Siadam na kanapie i biorę do ręki telefon, na którym widnieje 11.03, więc postanawiam, że włączę komputer i poszukam jakiejś sukienki na wesele. Zdecydowanie za późno się o tym dowiedziałam, ale ja potrafię szybko się decydować. W moje oko wpada piękna szara sukienka, która po kilku minutach jest już zamówiona. Zadowolona z siebie wstaje z kanapy i szybko zbieram się na odwiedziny pani Basi i Karola.

O równej 12 jestem przed drzwiami starszej pani. Po otwarciu drzwi zaprasza mnie na herbatę. Nie odmawiam i już po kilku minutach razem pijemy ciepły napój. Komentujemy ostatni odcinek naszego ulubionego serialu po czym orientuję się, że jest już 12:55.
-Już ta godzina? – pytam zrywając się z krzesła.
-No tak 12:55 – mówi patrząc na zegarek ścienny.
-Niestety muszę już iść. Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale mam jeszcze jedno spotkanie, w zasadzie to odwiedziny kolegi – odpowiadam ubierając się.
-Spokojnie, jestem ci wdzięczna, że tak regularnie mnie odwiedzasz i nie pozwalasz, żebym umarła z nudów – uśmiecha się do mnie.
-Zapewniam panią, że na pewno nie przestanę – odpowiadam i żegnam się z nią.
Powoli wychodzę schodami na górę i widzę jak Karol zbiega z nich. Na mój widok zwalnia i uśmiecha się promiennie. Kiedy jest obok mnie daje mi całusa w policzek, a ja czuję zapach jego męskich perfum.
-Co będziemy robić? – pytam.
-Mam zamiar coś z tobą ugotować, a potem oglądnąć może jakiś film. Co ty na to?
-Fajnie, ale proszę, nie żadne romantyczne, rzygam nimi – mówię poprawiając okulary.
-Nie musisz dwa razy powtarzać – odpowiada i uśmiech się do mnie.
-A jakieś piwo masz? – spytałam i widzę jak dziwi się na moje pytanie.
-Jakieś na pewno się znajdzie. Serio pijesz piwo i nie lubisz romantycznych filmów?  - pyta.
-No jasne. Oglądnę jeszcze jakiś mecz, ale szczerze ci powiem, że siatkówki jeszcze nie – z naciskiem na „jeszcze”.
-Myślałem, że takich dziewczyn nie ma – odpowiada.
-No widzisz, a jednak jestem.
Śmiejemy się po czym Karol zatrzymuję się i wyciąga z kieszeni klucze. Otwiera drzwi i wpuszcza mnie jako pierwszą. Wchodzę w głąb mieszkania i widzę przytulne pomieszczenia mogę nawet stwierdzić, że lepiej urządzone od moich. Najwyraźniej mamy inne style, ale jego jak najbardziej mi się podoba. Po rozpłaszczeniu się zaprasza mnie do salonu, a sam kieruję się do kuchni i przynosi nam po szklance soku pomarańczowego.
-Dziękuję bardzo – odpowiadam i biorę szklankę do ręki.
-Bardzo proszę. To co gotujemy? – pyta siadając obok mnie.
-Jakieś propozycję? – wiem, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie, ale mam w zwyczaju łamać te stwierdzenia.
-Jakimś super kucharzem nie jestem, więc może spaghetti – proponuję.
-Jak dla mnie super – zgadzam się.
Kierujemy się razem do kuchni. Karol włącza radio i w całym mieszkaniu można usłyszeć najnowsze hity Eski. Zabieramy się do zrobienia obiadu. Zazwyczaj idzie to sprawnie, ale z nim jest to udręka. Mogę porównać to do kąpieli Cześka. Zdecydowanie.
-Dlaczego ta woda się nie gotuję? – pyta mnie patrząc na zawartość naczynia.
-Może dlatego, że nie włączyłeś tego palika – odpowiadam patrząc na niego.
-W moim przypadku stwierdzenie, że można przegotować wodę mija się z prawdą – śmiejemy się.
-Nawet jakbym chciała zaprzeczyć to mam na to dowody, sorry – odpowiadam i włączam palnik.
Nareszcie kończymy. Przez Karola dwa razy więcej musieliśmy czekać na makaron przez co przygotowany wcześniej sos ostygł. Po ugotowaniu makaronu ponownie musieliśmy podgrzać sos. Jednym słowem masakra. Możemy już usiąść do wcześniej przygotowanego stołu i zajadać się spaghetti.
-Jak na nas to nawet dobre – mówię kończąc jeść.
-Chyba jak na takiego pomocnika jak ja – poprawił mnie.
-Ok, nie będę się kłócić – odpowiadam a on śmieje się pod nosem.
Kiedy skończyliśmy jeść brudne naczynia włożyliśmy do zmywarki i z piwami udaliśmy się przed telewizor. Wybraliśmy jakiś film i zaczęliśmy oglądać. Z początku zaciekawił mnie, aż tak, że nie zauważyłam, że wypiłam już całe piwo. Kolejne akcje filmu były już nudne i zdziwiło mnie to jak początek może być tak dobrze nakręcony, a już środek tak spieprzony.
-Powiem ci, że film nie powala – ciszę przerywa Karol.
-Masz rację, nie oszukujmy się – popieram go.
-To co robimy? – pyta.
-Nie wiem, ale zawsze możemy pogadać – odpowiedziałam.
-Ok. Jakieś plany na weekend? – pyta.
-Czy mam jakieś plany… Zapomniałabym tak i raczej nie do odwołania, idę na wesele – mówię poprawiając włosy.
-Tak? Ktoś bliski?
-W zasadzie to go nie znam, bo o tym, że w ogóle idę dowiedziałam się dopiero dzisiaj rano. Kuzyn kolegi z pracy się żeni, więc będę towarzyszyć Mateuszowi – odpowiadam.
-Z nim? – dziwi się.
-No tak, a coś w tym dziwnego. Przyjacielska przysługa.
-Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się dziwny – miesza się.
-Nie znasz go, jest spoko – bronię go.
-Przepraszam nie powinienem tak mówić – uśmiecha się do mnie.
-Spoko, zazdrość rozumiem – wbijam palec w jego bok.
-Zazdrość? Co to jest w ogóle? – śmieje się.
-Już nie udawaj – patrzy się na mnie śmiejąc się.
-Ale ja nie udaje, wcale nie jestem zazdrosny – mówi przedrzeźniając się ze mną.
-Jesteś…
-Nie jestem – protestuje.
-Jesteś – powtarzam po czym on zaczyna gilgotać mnie po brzuchu jakby wiedział, że to mój czuły punkt. Ze śmiechu nie orientuję się, że siedzimy na podłodze, a mówiąc dokładnie to ja między nogami Karola próbując się bronić. On przestaje, kiedy nasze twarze dzielą centymetry. Próbuje zachować zimną krew, ale on mi tego nie ułatwia. W ostateczności oddalam się od niego i delikatnie klepie po policzku.
-Oj Karolku tak łatwo to ze mną nie jest – odpowiadam – Chyba, że to ja całuję – siadam na kanapę.
-Zdaje sobie z tego sprawę – uśmiecha się pod nosem.
Po 2 godzinach zbieram się już do domu. Karol obiecał mi, że odprowadzi mnie do samochodu, więc idzie ze mną. Jesteśmy już na parkingu i mimo tego, że jest strasznie zimno chce mi się z nim gadać jak najdłużej.
-To co, chyba muszę już jechać – odpowiadam po chwili ciszy między nami.
-Tak, ale przemyślałem sobie wszystko na szybko i wiesz co?
-Co? – pytam.

-Ja też muszę się porządzić między nami i dlatego… - milczy i całuje mnie namiętnie. 
-To mi się podoba - odpowiadam i wracam do całowania.

_________________________

Jest 5 <3 Niestety, ale nasze ferie właśnie dobiegają końca :( rozdziały będą na blogu rzadko, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy żeby były. Nie jesteśmy w stanie pisać ich co dwa dni jak robiłyśmy to dotychczas, bo w dni szkoły się nie widzimy ;( Zostańcie jednak z nami i tym którzy zaczynają ferie życzymy dobrej zabawy i odpoczynku. Pamiętajcie, że wasze komentarze dają nam dużo radości, więc jeśli możesz napisz kilka wyrazów,a my będziemy się cieszyć <3 Całusy :*
Olivia & Victoria 

wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 4

(…)  Kiedy doszliśmy pod mój blok jeszcze trochę rozmawialiśmy.
-Dobrze się bawiłam, ale jutro muszę iść do pracy, więc chyba się nie spotkamy – powiedziałam stojąc naprzeciw niego.
-Ty do pracy, a ja na siłownię – zrobił smutną minę.
-Szara codzienność, ale i tak dziękuję ci za dzisiaj było śmiesznie i można powiedzieć, że coś tam już umiem.
-No wiadomo, dobry nauczyciel - i do tego też skromny pomyślałam.
-No to co do zobaczenia – mówiłam myśląc co teraz zrobi.
-Mam nadzieję, że do zobaczenia – odpowiedział i tym razem dał mi całusa w policzek i odszedł w swoim kierunku.
Jeszcze przez chwilę patrzyłam jak odchodzi, a kiedy on nagle się odwrócił pomachałam mu i weszłam do bloku.

Obudził mnie dźwięk budzika. Wstałam z uśmiecham na ustach, gdyż miałam wrażenie, że będzie to dobry dzień. Poszłam do kuchni, żeby zaparzyć sobie kawę, ale poczułam jak kot ociera mi się o nogi, więc wzięłam jego miskę i nasypałam do niej karmy po czym zajęłam się sobą. Wyciągnęłam z szafki mikser i wysoką miskę. Zajrzałam do lodówki, aby sprawdzić czy mam to co szukam. Sięgam po jeden z głównych składników jakim jest jogurt truskawkowy, a z półki obok biorę płatki owsiane. Miksuję wszystko i dodaję orzechy włoskie oraz inne owoce. Siadam do stołu z miseczką śniadania i kubkiem kawy. Po zjedzonym posiłku kieruję się do pokoju po jakieś ubrania, w które się przebrałam. 

Wchodzę do łazienki myję zęby, maluję się, psikam ulubionymi perfumami i wychodzę z pomieszczenia. Pakuję najpotrzebniejsze rzeczy do worka, zakładam buty i wychodzę z mieszkania. Biorę do ręki klucze od samochodu i go otwieram. Jadę jakieś 10 minut i jestem na miejscu.  Zostało mi jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia zmiany, więc odwiedzam moją przyjaciółkę, która pracuję w sklepie obok.
- Cześć Zocha – mówię po czym przytulam się do niej.
-Hej. Co ty tu robisz? – spytała na mój widok.
-Przyszłam się z tobą zobaczyć, bo dawno się nie widziałyśmy – uśmiecham się do niej.
-No to prawda. Do kin wchodzi fajny film, więc możemy się razem wybrać. Dawno nigdzie nie wychodziłyśmy – proponuje.
-Spoko, może być nawet po pracy.
-Ok, to napiszę ci w sms’ie kiedy – mówi uśmiechając się.
-Ok, a teraz zmykam. Papa – żegnam się z nią i wychodzę.
Wchodzę do środka i widzę jak Mateusz na mój widok się uśmiecha. Odwzajemniam uśmiech i podchodzę do niego. Witam się z nim i zaczynamy rozmawiać.
-Jak ci minął dzień wczoraj? – pyta żeby rozwinąć jakikolwiek temat.
-Bardzo dobrze, a tobie?
-No nawet, nawet. Miałem dzwonić do ciebie zadzwonić i zapytać cię,  czy nie poszłabyś ze mną gdzieś – mówi idąc ze mną na zaplecze.
-No, chyba nic z tego, bo wczoraj miałam cały dzień zajęty – tłumaczę otwierając szafkę.
-No to dobrze, że nie zadzwoniłem – uśmiecha się opierając się o moją szafkę.
-Ale możemy kiedyś iść – mówię patrząc ukradkiem oka na niego.
-Serio? Będę trzymał cię za słowo – odpowiada dziwnie ucieszony.
-Idź, sprawdź czy ktoś przyszedł – powiedziałam zakładając fartuch – Ja za chwilę do ciebie dojdę.
-Ok, ok.
Zamknęłam już za sobą szafkę, kiedy ktoś wysłał mi wiadomość.

Jak tam twoja szara codzienność? U mnie ciężko :( przewalałam kilogramy na siłowni (męczące)

Nie wiem dlaczego, ale cieszę się, że do mnie napisał i bez zwlekania u odpisuję.

Biedactwo :( ja właśnie zaczynam zmianę i przede mną najgorsi klienci. Pewnie nie wiesz, ale dzielą się oni na różne grupy. Przy najbliższym spotkaniu ci opowiem :) trzymaj się jakoś na tej siłowni, ale ja na twoim miejscu na pewno bym nie wytrzymała :D musze kończyć, chociaż wcale mi się nie chce :(

Odpisałam mu i na wszelki wypadek (gdyby odpisał) biorę telefon ze sobą. Nie wiem co on ze mną robi, ale zmienia moje przywileje. Wychodzę z zaplecza z uśmiechem na twarzy i tak jak zawszę staję za ladą. Kolejne godziny spędzam przed kasą przyjmując znane mi już na pamięć różne rodzaje kaw. Nic ciekawego się nie dzieje. Od czasu do czasu zamieniam zdanie z Mateuszem i chyba to jedyne co zabija nudę. Przyjmuję zamówienie od zapracowanej pani i widzę kątem oka Karola. Myślę, że tylko mi się zdaje i, że z jego powodu już mam zwidy, ale to on. Podchodzi do kasy i uśmiecha się do mnie.
-Dzień dobry, co mogę podać – mówię uśmiechając się do niego jak do nikogo innego.
-Dzień dobry, nie wiem czy dobrze trafiłem, ale szukam pewnej dziewczyny.
-Myślę, że mogę panu pomóc.
-Właśnie jest bardzo podobna do pani i ma na imię Julka – puszcza w moją stronę szczery uśmiech.
-Tak myślę, że to ja. Co ty tu robisz? – spytałam.
-Przyszedłem pokolorować ci szarą codzienność – odpowiedział nachylając się nad kasą po czym pocałował mnie w policzek.
-Zdecydowanie jesteś najweselszym klientem w dzisiejszym dniu – mówię poprawiając włosy.
-Ja dzisiaj też spotykam tylko smutne twarze, nie wiem dlaczego, ale Warszawa dzisiaj smutna. Jestem, więc tutaj, żeby coś na to poradzić. Co powiesz na sushi zaraz po pracy? – zaproponował.
-Sushi? No nie wiem, ale w sumie nie mam żadnych planów, więc czemu nie – uśmiechnęłam się.
-Ile musisz tu jeszcze siedzieć? –zapytał.
-Chwila – patrzę na zegarek – Jakieś 10 minut – odpowiadam, gdy widzę na wyświetlaczu 17:50.
-Ja to wiem kiedy przyjść – mówi siadając na krześle niedaleko kasy – Poczekam tu na ciebie.
-Dobra. Ja poproszę Mateusza to może uda mi się już teraz wyjść – uśmiecham się do niego i idę w stronę Matiego.
Mateusz siedzi na zapleczu i robi coś na telefonie.
-Mati mogę mieć do ciebie prośbę? – pytam podbiegając do niego i siadając obok jego krzesła.
-Zależy jaką? – chowa telefon do kieszeni spodni i patrzy na mnie.
-Zastąpisz mnie na te 10 minut? – pytam robiąc swoje najsłodsze oczy.
-No nie wiem, już kiedyś cię zastąpiłem i nie wynagrodziłaś mi tego.
-Obiecuję, że tym razem będzie inaczej. Możesz mnie prosić o co tylko chcesz, no proszę.
-Ok, ok. Idź – powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Dzięki, dzięki – daje mu buziaka w policzek po czym ściągam fartuch i wrzucam go do szafki.
-Cześć – krzyczy za mną a ja mu macham i wychodzę.
Widzę jak Karol wstaje z krzesła i podchodzi do mnie.
-Możemy iść – oznajmiam i uśmiecham się do niego.
-Super – odpowiada.
Wychodzimy ze Starbucks’a i kierujemy się do restauracji nie daleko. Wchodzimy do środka i zajmujemy miejsca przy jednym ze stolików. Kelnerka przynosi menu, z których wybieramy sobie rodzaje surowej ryby.
-Dlaczego mnie tak wszędzie zapraszasz?- pytam z ciekawością w głosie.
-Bo cię lubię… Bardzo cię lubię i lubię też przybywać w twoim towarzystwie. A ty nie?
-Też cię lubię, ale znamy się chyba od 4 dni, więc nie mogę nic więcej powiedzieć- spuszczam głowę i zaciskam wargi.
-Nie mówię też, że wiesz… Dobra zmieńmy temat- zawstydził się.
-Że ci się podobam? Że się założyłeś z kolegami z drużyny, że zaliczysz pierwszą lepszą dziewczynę?- mówiłam opierając głowę o ręce i patrząc mu prosto w oczy z uśmiechem na ustach.
-Czemu tak mówisz? Jesteś ładną dziewczyną i co w tym złego, że chciałbym z tobą być? Znaczy ten… no…
-Być ze mną?- zaśmiałam się.
-A jeśli nawet to co w tym złego? – spytał.
-To, że znasz mnie 4 dni?!
-No, ale cię znam, nie? I chcę poznać- słodki był jak się tak bronił.
-W takim razie, dlaczego mnie nie pocałujesz? –zapytałam wprost.
-Zawsze taka jesteś? – spytał zdziwiony. Myślę, że nie wiedział co powiedzieć.
-To znaczy jaka?
-No… odważna – odpowiedział.
-Gdybym była bardzo odważna to teraz wstałabym z krzesła, nachyliłabym się nad stołem i zrobiłabym o tak – mówiłam po czym zrobiłam to co mu wymieniałam.
Lekko musnęłam jego usta, aby nie pozwolić mu na więcej następnie dałam mu jeszcze całusa w policzek.
-Nic nie powiesz? – usiadłam na swoim miejscu.
-Czy nic nie powiem? Zdziwiłaś mnie – powiedział, a ja starłam z jego policzka moją czerwoną szminkę.
-Ale mam nadzieję, że cię nie przestraszyłam?
-Nie, no co ty, ale zwykle to ja całuję pierwszy – mówił rumieniąc się.
-W takim razie natknąłeś się na coś niezwykłego – skromna ja.
-Z każdym dniem to wiem – odpowiedział. 
Po zjedzonym posiłku wyszliśmy z galerii i poszliśmy się przejść.
-Dlaczego nic nie mówisz? – zapytałam myśląc, że coś między nami zepsułam.
-Układam sobie tekst w głowie – przyznał się i zaśmiał.
-Aha to dam ci jeszcze trochę czasu – uśmiecham się do niego.
-Już. Ty się odważyłaś to ja też nie będę dłużny. Tylko mi nie przerywaj, bo zapomnę, ok?
-Jasne.
-Powiem ci szczerze, że kompletnie nie umiem cię rozgryźć, ale nie myśl, że to źle. Jesteś chyba pierwszą dziewczyną, która mnie nie chce. W sensie, bo ja piszę do ciebie i spotykam się z tobą, żeby cie oswoić, a jak działam według planu to ty nagle mnie całujesz. Zaskakujesz mnie tym i przez to nie wiem co powiedzieć. Gdyby to było nasze któreś tam spotkanie to pewnie po pocałunku w romantycznym miejscu, a nie na sushi powiedziałbym cie po prostu, że cię no… - przerwał.
-Że co? – spytałam zatrzymując go rękami o klatkę piersiową.
- Że cię kocham  - złapał mnie za ręce.
-To dlaczego nie powiesz? – słowa przechodziły mi przez gardło bez żadnego skrępowania.
-Bo nie mogę przewidzieć twojej reakcji – głaskał mnie kciukiem po zimnej dłoni.
-Sama nie wiem jaka będzie moja reakcja, więc może najpierw mnie poznaj, a później wyznawaj miłość- zaśmiałam się.
-Dobrze. Mogę ci powiedzieć tylko, że jak cię zobaczyłem po raz pierwszy przed blokiem to mnie skrępowałaś twoim głosem, wyglądem i zachowaniem.
-Czyli tak tłumacząc na język dziewczyn, po prostu się zauroczyłeś?
-Tak – przyciągnął mnie za ręce i objął swoimi ramionami. 

_______________________

Hej :) No i Karol i Julia się syknęli :p ale czy będą razem? Zobaczycie w kolejnych rozdziałach :D pamiętajcie o komentarzach <3
Olivia & Victoria