Myśląc, że
śnię nie zwracam uwagi na mruczącego przy mnie Cześka. Przeciągam się
kilkakrotnie po czym stawiam moją nogę na zimnej podłodze. Nie zwlekając
zakładam kapcie i kieruję się w stronę kuchni, żeby napełnić pustą już miseczkę
kotu. Po tej czynności zajmuję się sobą. Zaparzam mocną kawę i przygotowuję
śniadanie. Po zjedzeniu posiłku biorę kubek z gorącą cieczą, podchodzę do okna
i obserwuję oszronioną Warszawę. Mimo tego, że lato jest moją ulubioną porą
roku to właśnie w tym czasie taka podoba mi się bardziej. Po odłożeniu pustego
naczynia do zlewu, zabieram moje ubrania do łazienki, aby tam wykonać poranną
rutynę.
Tak jak
obiecałam odwiedzam dzisiaj panią Basię. Jestem już przy jej bloku, wchodzę do
środka po czym pukam do pierwszego mieszkania i oczekuję aż otworzy mi drzwi.
- Cześć
kochana, wejdź do środka. Strasznie dzisiaj zimno – powiedziała uradowana na
mój widok.
-Bardzo
dziękuję, ale ja na tylko na chwilkę. Wybieram się na zakupy i przyszłam zapytać
czy niczego pani nie brakuje.
- W zasadzie
to nie mam mąki, z której chciałam ulepić dzisiaj pierogi – odpowiedziała na
moje pytanie.
-Dobrze, to
ja skoczę do najbliższego sklepu i postaram się wrócić jak najszybciej, żeby
nie musiała pani długo czekać.
-Spokojnie
słońce, nie musisz się śpieszyć. Muszę obejrzeć powtórkę „M jak miłość”,
ponieważ wczoraj nie dałam rady – absolutna fanka tego serialu.
-W takim
razie opowie mi pani co było, a ja już zmykam – powiedziałam i zniknęłam za
drzwiami jej mieszkania.
Temperatura
u pani Basi jest całkowitym przeciwieństwem temperatury panującej na zewnątrz.
Owijam się moim ulubionym szalikiem i wychodzę. Wyciągam telefon z
kieszeni i odczytuję sms’a od
Mateusza. Nie odrywając wzroku od ekranu
chwytam za klamkę i mocno pcham drzwi przed siebie. Nagle się zatrzymują i
uderzają mężczyznę, który wchodzi do budynku. Przestraszona wkładam telefon do
kieszeni i mówię ciche przepraszam. Chłopak lekko trzyma się za brzuch.
- Nic panu
nie jest? – spytałam chwytając go za przedramię.
- Nie,
wszystko jest okej, spokojnie – patrzył na mnie z góry, kiedy skierowałam wzrok
w jego stronę i zatrzymałam swój wzrok na jego oczach.
- Jeszcze
raz bardzo przepraszam, ale bardzo się teraz śpieszę. Do widzenia –
powiedziałam i oddaliłam się od niego.
-Mam
nadzieję, że do zobaczenia – krzyknął za mną.
Po
zrobionych zakupach jestem w drodze powrotnej od mieszkania pani Basi.
Otwierając sobie drzwi myślę o chłopaku, któremu zrobiłam krzywdę. Mam
nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało. Ponownie pukam do drzwi.
- O Juleczko
już jesteś – powiedziała, kiedy mnie zobaczyła
- Tak, już
jestem i mam mąkę – odpowiedziałam.
- To co
zapraszam na pierogi? – mówiła odbierając ode mnie produkt.
- Z wielką
chęcią, ale muszę wracać już do domu. Zostawiłam Cześka samego, a znając jego
wszystko zastanę w bałaganie.
- Szkoda,
ale nie martw się zrobię więcej i zamrożę specjalnie dla ciebie, a kiedy przyjedziesz
tu następnym razem weźmiesz sobie je do domu i zjesz na spokojnie.
- Super, już
dawno nie jadłam pierogów – odpowiedziałam uśmiechając się na samą myśl o moim
ulubionym daniu.
- Bardzo ci
dziękuję za zakupy kochanie.
- Nie ma za
co dziękować. Cieszę się, że mogłam pomóc. Do zobaczenia pojutrze – pożegnałam
się z nią i wyszłam.
Idąc już
chodnikiem usłyszałam za sobą wołanie, ale nie odwracając się przyśpieszyłam
lecz zatrzymała mnie czyjaś ręka na moim ramieniu.
- Tak
myślałem, że cię jeszcze zobaczę – mówił zdyszany.
-Skąd u pana
ta pewność? – zapytałam.
-Jaki pan,
Karol jestem – powiedział uśmiechając się do mnie.
- Miło było
poznać – popatrzyłam się na niego unosząc jedną brew i podjęłam próbę odejścia,
ale on złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał.
- Dlaczego
jesteś taka niemiła?
- Z ogółu
taka już jestem – odpowiedziałam najchłodniej jak tylko umiałam.____________________
Witamy was w naszym pierwszym rozdziale :) mamy nadzieję, że zachęci on was do czytania dalszej części.
Czytasz=komentujesz=motywujesz <3
Olivia & Victoria

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz