piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 1

Myśląc, że śnię nie zwracam uwagi na mruczącego przy mnie Cześka. Przeciągam się kilkakrotnie po czym stawiam moją nogę na zimnej podłodze. Nie zwlekając zakładam kapcie i kieruję się w stronę kuchni, żeby napełnić pustą już miseczkę kotu. Po tej czynności zajmuję się sobą. Zaparzam mocną kawę i przygotowuję śniadanie. Po zjedzeniu posiłku biorę kubek z gorącą cieczą, podchodzę do okna i obserwuję oszronioną Warszawę. Mimo tego, że lato jest moją ulubioną porą roku to właśnie w tym czasie taka podoba mi się bardziej. Po odłożeniu pustego naczynia do zlewu, zabieram moje ubrania do łazienki, aby tam wykonać poranną rutynę.

Tak jak obiecałam odwiedzam dzisiaj panią Basię. Jestem już przy jej bloku, wchodzę do środka po czym pukam do pierwszego mieszkania i oczekuję aż otworzy mi drzwi.
- Cześć kochana, wejdź do środka. Strasznie dzisiaj zimno – powiedziała uradowana na mój widok.
-Bardzo dziękuję, ale ja na tylko na chwilkę. Wybieram się na zakupy i przyszłam zapytać czy niczego pani nie brakuje.
- W zasadzie to nie mam mąki, z której chciałam ulepić dzisiaj pierogi – odpowiedziała na moje pytanie.
-Dobrze, to ja skoczę do najbliższego sklepu i postaram się wrócić jak najszybciej, żeby nie musiała pani długo czekać.
-Spokojnie słońce, nie musisz się śpieszyć. Muszę obejrzeć powtórkę „M jak miłość”, ponieważ wczoraj nie dałam rady – absolutna fanka tego serialu.
-W takim razie opowie mi pani co było, a ja już zmykam – powiedziałam i zniknęłam za drzwiami jej mieszkania.
Temperatura u pani Basi jest całkowitym przeciwieństwem temperatury panującej na zewnątrz. Owijam się moim ulubionym szalikiem i wychodzę. Wyciągam telefon z kieszeni  i odczytuję sms’a od Mateusza.  Nie odrywając wzroku od ekranu chwytam za klamkę i mocno pcham drzwi przed siebie. Nagle się zatrzymują i uderzają mężczyznę, który wchodzi do budynku. Przestraszona wkładam telefon do kieszeni i mówię ciche przepraszam. Chłopak lekko trzyma się za brzuch.
- Nic panu nie jest? – spytałam chwytając go za przedramię.
- Nie, wszystko jest okej, spokojnie – patrzył na mnie z góry, kiedy skierowałam wzrok w jego stronę i zatrzymałam swój wzrok na jego oczach.

- Jeszcze raz bardzo przepraszam, ale bardzo się teraz śpieszę. Do widzenia – powiedziałam i oddaliłam się od niego.
-Mam nadzieję, że do zobaczenia – krzyknął za mną.

Po zrobionych zakupach jestem w drodze powrotnej od mieszkania pani Basi. Otwierając sobie drzwi myślę o chłopaku, któremu zrobiłam krzywdę. Mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało. Ponownie pukam do drzwi.
- O Juleczko już jesteś – powiedziała, kiedy mnie zobaczyła
- Tak, już jestem i mam mąkę – odpowiedziałam.
- To co zapraszam na pierogi? – mówiła odbierając ode mnie produkt.
- Z wielką chęcią, ale muszę wracać już do domu. Zostawiłam Cześka samego, a znając jego wszystko zastanę w bałaganie.
- Szkoda, ale nie martw się zrobię więcej i zamrożę specjalnie dla ciebie, a kiedy przyjedziesz tu następnym razem weźmiesz sobie je do domu i zjesz na spokojnie.
- Super, już dawno nie jadłam pierogów – odpowiedziałam uśmiechając się na samą myśl o moim ulubionym daniu.
- Bardzo ci dziękuję za zakupy kochanie.
- Nie ma za co dziękować. Cieszę się, że mogłam pomóc. Do zobaczenia pojutrze – pożegnałam się z nią i wyszłam.

Idąc już chodnikiem usłyszałam za sobą wołanie, ale nie odwracając się przyśpieszyłam lecz zatrzymała mnie czyjaś ręka na moim ramieniu.
- Tak myślałem, że cię jeszcze zobaczę – mówił zdyszany.
-Skąd u pana ta pewność? – zapytałam.
-Jaki pan, Karol jestem – powiedział uśmiechając się do mnie.
- Miło było poznać – popatrzyłam się na niego unosząc jedną brew i podjęłam próbę odejścia, ale on złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał.
- Dlaczego jesteś taka niemiła?
- Z ogółu taka już jestem – odpowiedziałam najchłodniej jak tylko umiałam.

____________________

Witamy was w naszym pierwszym rozdziale :) mamy nadzieję, że zachęci on was do czytania dalszej części.
Czytasz=komentujesz=motywujesz <3
Olivia & Victoria 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz