Koleś nie chciał się ode mnie odczepić. Błysk w jego oczach
sprawiał, że mimo zimna robiło mi się ciepło. Julia zejdź na ziemie i
interweniuj. Problem jest w tym, że nie wiem jak.
- To może dasz mi chociaż swój numer telefonu?
- Chłopie daj mi w końcu spokój i pozwól mi iść do domu –
protestowałam nerwowo machając rękami na wszystkie strony.
- To chociaż jak masz na imię?
-Nie, a teraz przepuść mnie, bo zacznę krzyczeć –
powiedziałam stanowczo i ruszyłam ocierając o jego rękę.
Co za uciążliwy typ. Oby takich mniej na świecie. Jedyny jego
atut to wygląd. Jak na uparciucha jest przystojny. Przez całą drogę do mojego
bloku zaprzątam sobie nim głowę. Kiedy jestem już w swojej kuchni i
przygotowuje sobie ciepłą herbatę postanawiam, że nie będę o nim myśleć.
Włączam radio i nucę piosenkę, która akurat leci. Podczas przygotowywania
naleśników lekko kołysze biodrami w rytm muzyki. Czesiek wskakuje na parapet
zajmują swoje ulubione miejsce. Wkładam brudne naczynia do zlewu w oczekiwaniu
na usmażenie się ostatniego naleśnika. Biorę w dłoń patelnie podrzucając do
góry naleśnika. Wykładam go na talerz i smaruję Nutellą. Zajadam je ze smakiem
i zauważam Cześka wskakującego na krzesło obok mnie. Miauczeniem przypomina, że
też ma ochotę na naleśniki. Nie mam innego wyjścia daję mu kawałek, a ona
bierze je do pyszczka po czym zeskakuje na podłogę i tam go je. Sprzątam po sobie
i idę do łazienki. Tam biorę prysznic, myję zęby i wykonuję podstawowe
czynności. Kładąc się do łóżka zabieram ze sobą ostatnio kupioną książkę
„Jesteś cudem”. Czytam zdając sobie sprawę, że jest już godzina 23, a ja muszę
wstać wcześnie rano.
Wychodząc z domu mam poczucie, że będzie to dobry dzień i
szybko miną mi godziny w pracy. Wyciągam z torebki kluczyki i otwieram
samochód. Wsiadam za kierownice i ruszam w stronę galerii Mokotów. Po 20
minutach jestem obok Starbucks’a.
- Hej Jula – Mateusz wita się ze mną buziakiem w policzek.
- Cześć Mateusz – uśmiecham się do niego po czym kieruję się
na zaplecze.
Otwieram swoją szafkę i wyciągam swój fartuch i wkładam
torbę. Zakładam go na siebie i staję za kasą. Obsługuję głównie młode
dziewczyny, zgadując, że są one przed szkołą, ale i tak za chwilę wyciągną
swoje iphone’ny i zaczną robić zdjęcia, które potem wylądują na ich
Instagramie. Taka szczera ja… Chwilę po
nich przychodzą głównie jacyś zapracowani ludzie, którzy rozmawiają i ze mną i
z kimś przez telefon. Ich zachowanie mnie trochę irytuje, bo według nich kawa
powinna być z ostatnim raportem albo kolekcją z przyszłego sezonu. Około
godziny 13 przychodzą już ludzie wpadając do kawiarni pomiędzy zakupami i ich
najbardziej lubię.
- Dzień dobry, co dla pani? – moja stała gadka.
- Piernikową z bitą śmietaną, proszę.
- Jak ma pani na imię? – biorę do rąk czarny marker i biały
kubek z jesiennym nadrukiem.
- Ania – uśmiecha się do mnie, a ja piszę na nim "Ania” i podaje go Mateuszowi, który czeka
na kolejne zamówienie, a ja przyjmuję kolejnego klienta.
- Dzień dobry, co dla pana? – pytam wysokiego mężczyznę z
brodą.
- Czarną kawie z odrobiną mleka.
- Ok, jak ma pan na imię? – wykonuję tą samą czynność co
poprzednio.
- Andrzej – obserwuję jak szczerzy się do mnie.
Piszę na kubku imię kolesia i dorysowuję małe serce pod
spodem. Chłopak lekko się uśmiecha na ten widok i puszcza mi oczko po czym
kieruje się przed stanowisko Mateusza. Kiedy zobaczyłam kolejną osobę, która
już stoi naprzeciwko mnie chcę mi się śmiać.
- Cześć Julka - mówi
do mnie wysoki szatyn o zielonych oczach.
- Jestem z ciebie dumna – odpowiadam uśmiechając się i
poprawiając plakietkę na moim fartuchu – Co dla ciebie?
- Twój numer albo kolacja już sama zdecyduj.
- Wybieram frappuccino, zgadzasz się?
- Poproszę frappuccino i odpowiedź, którą z opcji wybierasz.
Numer telefony, czy kolację? – mam wrażenie, że tym razem nie odpuści.
- Nie muszę wybierać, więc przykro mi, ale żadną – uśmiecham
się.
- Przynajmniej wiem, gdzie mogę cię znaleźć. Andrzej od
dzisiaj tylko i wyłącznie galeria Mokotów – mówi do swojego znajomego, a ten
odpowiada pokazując „okejkę”.
- Jeśli dobrze pamiętam, Karol… - dobrze pamiętam, ale przecież
mu tego nie powiem.
- Karol – potakuje – Ale Andrzej miał z serduszkiem, a ja? –
spytał widząc, że napisałam tylko jego imię.
- Wybacz – odpowiadam i rysuję dwa serca obok imienia –
Teraz? –pytam.
- Pięknie – śmieje się.
- No oczywiście – odpowiadam i podaję kubek Mateuszowi, który
dziwnie się na mnie patrzy.
- Coś się stało? – mówi do Mateusza.
- Nie, nic się nie stało – odpowiadam chłodno.
Karol zmierzył wzrokiem chłopaka robiącego kawie i specjalnie
przesuną sobie krzesło barowe stojące obok kasy, żeby być obok mnie.
- Przykro mi, ale ja w tej chwili kończę prace – ściągam z
siebie zielony fartuch.
- No to idealnie odprowadzimy cię.
-Jestem samochodem.
- No to do
samochodu - wstał z krzesła i pogonił Andrzeja żeby wstał.
- Ok to
poczekajcie tu na mnie – mówię to niechętnie, ale stąd do samochodu nie jest
daleko, więc może wytrzymam.
- Jasne –
odpowiedzieli równocześnie.
Kiedy
zamykałam swoją szafkę słyszę Mateusza.
-
Odprowadzić cię? – spytał.
- Nie,
dziękuję – odmówiłam.
- Mogę
wiedzieć dlaczego? – zadał mi kolejne pytanie.
- A musisz?
- Co ja
takiego powiedziałem? – nie wiem dlaczego, ale zaczął się złościć.
- A czy ja
mówię ci, że coś źle powiedziałeś. Nie chcę i tyle – dobrze wie, że mam zły
charakter i każda nasza rozmowa wynikająca z niczego kończy się kłótnią.
- A nie
dlatego, że te dwa typy na ciebie czekają?
- Może i
dlatego, ale co ci do tego? – mówiłam podenerwowana zakładając kurtkę i
owijając się szalikiem.
- Dobra,
nieważne. Cześć – powiedział i wyszedł.
- Cześć!
Jak on mnie
czasami denerwuję. O co on jest zły? Próbuję nie zaprzątać sobie nim głowy i
wychodzę za raz po nim. Andrzej i Karol czekają na mnie przy wyjściu i nie
wiedząc dlaczego stoją przy nich młode dziewczyny z zeszytami i długopisami w
ręku. Kiedy do nich podchodzę mierzą mnie wzrokiem po tym jak Karol mówi – Już
jesteś, sorry dziewczyny, ale musimy już iść. Trochę mnie ta sytuacja zdziwiła,
ale nie chciałam tego po sobie pokazać.
- Co to
było? – pytam kiedy odchodzimy na tyle bezpiecznie, że one tego nie usłyszą.
- Że to
przed wyjściem? – pyta Andrzej.
- Tak
właśnie to – odpowiadam.
- Nic
takiego – mówi szybko Karol.
- Nic
takiego, dziewczyny stoją przy was, wy rozdajecie autografy i nic takiego?
- No tak,
dla nas to już nic – odpowiada Andrzej.
- Ja ci nie
powiem, sama się dowiedz tak jak ja musiałem z twoim imieniem – Karol się
oburzył.
- Ok,
myślisz, że nie dam rady? – droczyłam się z nim.
- Nic
takiego nie powiedziałem – bronił się.
- Ale
pomyślałeś.
-Nie, na
pewno nie – powiedział Andrzej po czym zaczął się śmiać.
- Dobra,
dobra – uśmiechnęłam się do Karola.
- Andrzej
mógłbyś poczekać na mnie w samochodzie? – Karol odbiegł od tematu, kiedy
byliśmy już na parkingu.
- Mógłbym –
odpowiedział patrząc na niego – Pa Julka i mam nadzieję do zobaczenia – pomachał
mi poszedł, a ja mu odmachałam.
- Po co
kazałeś mu iść do samochodu? – popatrzyłam na niego.
- Bo nie
odpuszczę i chce zaprosić cię gdziekolwiek, proponuj co tylko chcesz – mówił
idąc do tyłu twarzą do mnie.
- Ale ja nie
wiem czy chcę gdzieś z tobą iść – trochę niezdecydowania nie zaszkodzi.
- Nie daj
się prosić.
- No dobra.
Nigdy nie byłam na kręglach i w zasadzie to kompletnie nie umiem grać, ale
zawsze chciałam iść. Co ty na to? – spytałam z grzeczności.
- No pewnie,
z przyjemnością cię nauczę, powiedz tylko kiedy, a ja się dostosuje – na jego
twarzy pojawił się uśmiech.
- Jutro o 16?
-Jutro o 16
jestem na treningu, 18? – zapytał, a ja miałam w głowie słowo ‘’trening’’.
-Dobrze… a
skoro jesteś na treningu to jesteś sportowcem?
- No tak…
- Na piłkę
nożną jesteście z Andrzejem za wysocy, więc stawiam na koszykówkę – spytałam z
nadzieją, że zgadłam.
- Nie, ale
dobrze kombinujesz – poklepał mnie po ramieniu z taką siłą, że odepchnęło mnie
kilka kroków w bok.
- Siatkówka? Jak nie to się poddaję –
stanęliśmy obok mojego samochodu.
- Brawo ty.
- Brawo ja.
Dobra to do jutra, wyślę ci mój adres to po mnie przyjdziesz.
-Dobra tylko
podaj mi swój numer – wyciągnął z kieszeni swój telefon po czym ja zrobiłam to
samo i podaliśmy sobie nawzajem te 9 cyfr.
- To do
jutra – wzrokiem chciałam wejść do samochodu, ale Karol przytulił.
Najdziwniejsze
było to, że zostałabym w tym uścisku do końca życia.
_________________________
Hejka :) i jest rozdział 2 mamy nadzieję, że wam się podoba. Bardzo miłe byłoby jakby na blogu pojawił się pierwszy komentarz, więc czekamy z niecierpliwością <3 Pozdrawiamy
Olivia & Victoria

Super ^^ Karol ach xd wreszcie mu się udalo :D
OdpowiedzUsuńCzekam na wiecej ;*
Dzięki :* Na pewno niedługo się pojawi :)
Usuńno nie źle.Ciekawi mnie jak to się rozwinie.
OdpowiedzUsuńNowy rozdział już dzisiaj :) zapraszamy :*
Usuń